|
|
|
|
puszka
Dołączył: 22 Lip 2005
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Pon 18:21, 25 Lip 2005 Temat postu: Artykuł w 10 rocznicę śmierci Cobaina |
|
|
Dziesięć lat temu - 5 kwietnia 1994 roku - lider Nirvany Kurt Cobain popełnił samobójstwo(dotąd nie wiadomo czy nie został zamordowany). Nirvana wciąż ma ogromny wpływ na współczesną scenę muzyczną, bo wielkim kopniakiem wyważyła drzwi dzielące show-biznes od sceny alternatywnej.
Jednak triumf sceny niezależnej okazał się jednocześnie gwoździem do jej trumny
Teledysk do "Smells Like Teen Spirit" regularnie wygrywa (a przynajmniej lokuje się w ścisłej czołówce) w organizowanych często przez MTV plebiscytach na wideoklip wszech czasów. Koncert "Unplugged" przypominany jest przez tę samą stację w kolejne rocznice śmierci Cobaina. Płyta "Nevermind" znajduje się w kolekcji każdego fana rocka - niekoniecznie tego, którego muzyczne dojrzewanie przypadało na początek lat 90. - a dziesiątki tysięcy nastolatków na całym świecie noszą T-shirty z podobizną Kurta. Dla postronnego obserwatora popkultury spuścizna po Nirvanie ogranicza się dziś do tych paru atrybutów.
Nie słuchani, ale podziwiani
To oczywiście optyka zawężona i niesprawiedliwa. Jednak wyraźnie dominująca. W spadku po zespole coraz mniej istotną rolę odgrywa muzyczny dorobek. "Czy ktoś tego jeszcze słucha, co poleca z repertuaru?" - zapytał dwa tygodnie temu internauta zakładający na forum dyskusyjnym "Gazety Wyborczej" wątek dotyczący grupy. Cokolwiek prowokacyjne pytanie spotkało się z wyważoną reakcją innych forumowiczów. Zamiast zażartej obrony muzyki zespołu Cobaina pojawiła się dyskusja na temat jej wartości i tego, czy broni się ona z perspektywy czasu.
Nirvany słucha się nadal i nieustannie się ją podziwia. A przede wszystkim podziwia się samego Cobaina. To nie muzyka, ale biografia pozostaje dziś żywa dla jego fanów. Co nie dziwi, bo lider Nirvany był od początku wymarzonym materiałem na ikonę rock and rolla. Nie potrafił udźwignąć ciężaru odniesionego sukcesu. Za wszelką cenę starał się pozostać autentyczny. Jego samobójcza śmierć w 1994 roku, bez względu na rzeczywiste motywy, natychmiast nabrała posmaku romantycznego gestu zagubionego artysty. Czy można wyobrazić sobie lepszą przepustkę do panteonu rockowych legend?
Post został pochwalony 0 razy
|
|